i wpis kulinarny.
Ponieważ ostatni post był dość ubogi w słowa,
dzisiaj poszaleję... :)
Punkt pierwszy. Kartka - pudełeczko.
Winter Garden, srebrny drucik
i skrzące dodatki - pierwsze skojarzenie -
otulony mroźną mgiełką,
pogodny zimowy poranek.
Taki skarb od babci dla wnuczka.
Na szczęście mamy jeszcze słoneczną jesień.
A radość, ciepło i wzruszenie na twarzy Zamawiającej
to dla mnie solidna dawka słońca na calutką zimę :)
PS. Miejsce na szeleszczący prezent pod płatkiem róży.
Punkt drugi. Zapraszam na deser.
Trochę "krwawa" bananowa stonoga.
Można by rzec - próba przed Halloween ;)
Małe łapki już czekają, żeby stworka pożreć...
Zrobiłam jeszcze "krwawe palce",
niestety daleko im do ideału.
Tzn. w trakcie formowania wyglądały świetnie,
ale po włożeniu do piekarnika, jak by to ładnie powiedzieć,
straciły swoją trójwymiarowość, czyli opadły.
Czyli efektu "strrasznych palców" brak :(
Natomiast efekt strrrasznie szybkiego znikania
w czeluściach wiadomych
(z powodu wybornego smaku,
zwłaszcza końcówka z paznokietkiem),
odnotowany!
No cóż, nie zrażam się wcale,
na pewno spróbuję raz jeszcze.
Ciszę się, że mimo mojej absencji,
jest jeszcze Ktoś, kto tutaj zagląda.
Pozdrawiam :)