czyli jedno z radosnych wakacyjnych wspomnień
Można dostać oczopląsu??? :)
Można, ale tak miało być.
To był bajkowy dzień.
Emocjonujący, "obłędny" (jak rzekło moje dziecię wieczorem),
kolorowy i słoneczny (mimo tego, że chwilami padało).
"Zajrzeliśmy" do wielu bajek, o mały włos uniknęliśmy rekina w morskich głębinach (który cudnie zaprezentował dość pokaźny uśmiech), krasnale wprowadziły nas do podziemnego tunelu, ale trzeba było uciekać przed trollami, w przestworza zabrały nas Muminki, a kosmos oczarował spadającymi gwiazdami... dotykaliśmy bijącego serca ogromnego, ziejącego parą, ale na szczęście śpiącego smoka, który od czasu do czasu łypał jednym ślepiem...
w magicznym ogrodzie mega wielkie i przytulne kwiaty szeptały nam bajki na uszko,
a my szeptaliśmy życzenia nachylając się nad kwiatem paproci
(z racji urodzin wróżka zezwoliła jubilatowi wyszeptać aż dwa!).
Trzeba było jeszcze przejść (odczarowując ją najpierw ;)) przez magiczną zasłonę dymną, w której w dodatku odbijały się nasze twarze - "mama, wiesz, wtedy to się trochę bałem, ale tylko TROSZKĘ"... "no i szkoda, że maszynka do robienia piegów się zepsuła! Skąd je teraz bierze Pan Kleks?".
A później pojawił się Koziołek Matołek, który spisał się na medal.
Chwila konsternacji i uścisk "na dystans",
a za chwilkę... swobodne wywody,
Ponieważ tort musiał przejechać sporo kilometrów, nie mógł być "wymagający",
więc wyglądał tak (zdjęcie robione komórką, bladym świtem, żeby sprawdzić, czy wszystko działa :))
Na zakończenie jeszcze zawieszka.
Mam nadzieję, że miło Wam się czytało.
Do zobaczenia :)
------------------------------------------------------
Ponieważ zatęskniłam za wyzwaniami,
koziołkową rameczkę posyłam na chwilkę
do
Gangsterek (Pacanów to w końcu
kraina bajek ;))
(wakacje ujarzmione, strzałki wskazują dokładnie cel, rozrysowany w dodatku na mapie :))