ze świąteczną chatką w tle,
pachnącą goździkami i anyżem,
oprószoną śnieżynkami domowej roboty ;)
Bladym świtem
i w nieco cieplejszej aranżacji (czyli w okolicach południa).
Twórczynią tej skomplikowanej konstrukcji z polakierowanej kory jest MJ,
ja tylko zdobiłam.
Sama natura - kora, mech, szyszka, goździki, anyż, skórka z pomarańczy -
i prawie natura (ptaszek, głóg), pobawię się więc w Craftowym Ogródku.
Skarpety pękały w szwach?
Mikołaj pożarł ciasteczka?
Moje dziecko nie bardzo było przekonane co do tego, czy Święty zechce zjeść babeczki w kształcie główek reniferków. Ja z kolei bardzo chciałam wypróbować najnowsze foremki...
Donoszę, iż na talerzu (i w jego najbliżej okolicy) pozostały tylko okruszki,
a i w skarpetach niczego nie brakowało :)
Do zobaczenia na Waszych blogach!
Czas nadrobić zaległości.
fantastyczna praca :) a reniferki mniam mniam :)
OdpowiedzUsuńDomek o każdej porze dnia wygląda równie pięknie i klimatycznie, a do tego pewnie cudnie pachnie :)
OdpowiedzUsuńObłędny domek,coś zupełnie innego,niepowtarzalnego - ekstra!!!
OdpowiedzUsuńświetny domek. super pomysł i genialne wykonanie. :)
OdpowiedzUsuńŚuper wygląda oszroniony.
A po reniferowych babeczkach pewnie nie zostały już nawet okruszki. :D
Czarowny ten domek :)
OdpowiedzUsuń