Zauroczyły mnie śnieżynki. Uzależniłam się od śnieżynek. Śnieżynki mnie osaczyły... :)
Po głębszej analizie doszłam do wniosku, że taki stan rzeczy nieco wybiega poza ramy normalnego. Co prawda mamy zimę, a zima obfituje w przeróżne kształty i rozmiary wyżej wymienionych (tworząc bajecznie śnieżny świat), ale... no właśnie, ja nie cierpię zimy (a raczej wszechobecnego zimna). Trudno mi zatem pojąć, skąd to zauroczenie?! Niemniej, efekty widać gołym okiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję! Twój komentarz jest dla mnie bardzo cenny :)